wtorek, 1 października 2013

Prolog


Dzień zapowiadał się jak każdy inny. Wstałam ,zjadłam śniadanie ,a teraz musiałam czekać na moich braci żeby podwieźli mnie do szkoły.
- Chłopaki pośpieszcie się ! - krzyknęłam stojąc przy krańcu schodów. - Przez was się spóźnię ! - usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i kroki. W końcu ujrzałam moich braci ,minęli mnie i pobiegli do kuchni. Podążałam za nimi  - Yhym - odchrząknęłam ,chcąc zwrócić ich uwagę. Oboje podnieśli swoje głowy znad talerzy i spojrzeli na mnie.
- Co ? - spytali jednocześnie ,często im się to zdarzało ,pewnie dlatego ze są bliźniakami. Spojrzeli na siebie  zadowoleni i przybili sobie piątki. Przewróciłam oczami i czekałam aż skończą. Jack odniósł swój talerz do zlewu i stanął na przeciwko mnie.
- Mogłabyś zrobić sobie prawko ,nie musiałabyś wtedy na nas czekać. - powiedział i puścił mi oczko. Doskonale wiedział że próbowałam ,ale nie potrafię. Nie zdałam już 4 razy i nie mam zamiaru się więcej razy ośmieszać. Codziennie było to samo ,ja czekam na nich ,oni się długo szykują. Później Jack albo Noah przypominają mi o moim prawie jazdy i po wszystkim możemy już jechać do szkoły.

 Pod szkołą pożegnałam się z braćmi i podeszłam do grupy moich przyjaciółek ,które siedział na naszym miejscu pod drzewem.
- Hej dziewczyny ! - powiedziałam ,gdy byłam już wystarczająco blisko.
- Hej  Madeline - odpowiedziała mi Sharlotte ,reszta dziewczyn chyba nawet nie zauważyła że tu jestem. Przynajmniej takie miałam wrażenie. Wszystkie były wpatrzone w jeden punkt. Tylko Sharlotte ,patrzyła na mnie.
- O co chodzi ? - spytałam przyjaciółkę.
- Spójrz ! - wskazała palcem na miejsce w które wpatrywały się dziewczyny. Spojrzałam i zobaczyłam wysokiego ,ciemno włosego chłopka.
- No widzę ,to jest Edward ,znamy go... - podniosłam brew i znów spojrzałam na Sharlotte.
- Nie Edward ,ten obok. -wytłumaczyła. Znów spojrzałam w tamtym kierunku ,tym razem zobaczyłam kogoś jeszcze.  Obok Edwarda stał niższy od niego szatyn ,był strasznie przystojny. Teraz nie dziwię się dziewczyną że mnie nie zauważyły ,też bym siebie nie zauważyła.
- WOW -usp ,wymskło mi się. Wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie. Akurat teraz to musiały mnie zauważyć.
- Wiemy ,boski jest -  zachwycała się Blanca ,zarzucając włosami ,jak to zwykle miała w zwyczaju.
- Ale to ja będę go miała -  zaśmiała się Rose ,Cassidy spojrzała na nią i przewróciła oczami.
- Dlatego że jest nowy ,zaproszę go na bal - oznajmiła Cassidy ,posyłając sztuczny uśmieszek Rose.
- Uspokójcie się - krzyknęła Sharlotte. - Do balu jest jeszcze miesiąc ,może sam kogoś zaprosi - miała racje ,było jeszcze dużo czasu. Taki chłopak ,na pewno nie pójdzie tam sam.
 - Mam pomysł - Blanca podniosłą rękę ,abyśmy zwrócił na nią uwagę - Załóżmy się która go zdobędzie, wygra ta którą zaprosi na bal - uśmiechnęła się zadowolona że swojego pomysłu.
- Ja nie biorę w tym udziału - oznajmiła zła Sharlott ,wzięła torbę i poszła w kierunku szkoły. Chciałam iść za nią ,ale ktoś mnie zatrzymał.
- A ty Madeline ? - spytała Blanca ,przyjaźniłyśmy się ,ale ona zawsze uważała się za najlepszą. Gdy odmówię pewnie wmówi sobie że to dlatego bo się jej boje. O nie ,nie dam jej tej satysfakcji. Ale zanim zdążyłam jednak dobrze to przemyśleć ,położyłam swoją dłoń na ich.
- Ok ,czyli mamy miesiąc ,wygra najlepsza - powiedziała Rose.
- Czas start - uśmiechnęła się Cassidy.

~*~

I jest prolog ! Mam nadzieje że komuś się spodoba ;)

@awwmyluhan

1 komentarz: